środa, 9 sierpnia 2017

PRZENOSZĘ BLOGA NA WŁASNĄ PLATFORMĘ!

Cześć!

Już ostatnim razem napisałam, że mój blog będzie przechodził renowację i możecie spodziewać się tutaj zmian.
Ostatecznie jednak zdecydowałam się na własną stronę internetową i jestem bardzo dumna z mojego nowego bloga, który jest moją perełką!

Sama wybierałam zdjęcia, kolorystykę, układ...
Jestem mega podekscytowana!
Oczywiście wszystkie posty zostaną przeniesione, aby moja praca nie poszła na marne.
Nowe wpisy też już czekają!


Zapraszam z całego serducha na stronę:

WWW.STREFAKLEOPATRY.PL

KLIKNIJ W ZDJĘCIE :)


niedziela, 19 czerwca 2016

RECENZJA Nivea Lip Butter masło do ust jagoda i kokos

Można by powiedzieć, że lato idzie do nas pełną parą :)
To czas, kiedy słońce grzeje mocno, budzi do życia i... wysusza naszą skórę.
Chyba każda kobieta wie jak ważne jest nawilżenie całego ciała oraz przyjmowanie płynów w ciągu lata.
Ale czy pamiętasz o swoich ustach?
A co najważniejsze...
Czy zdajesz sobie sprawę z tego jakimi składnikami smarujesz swoje wargi?
Zapraszam na recenzję!

NIVEA: Lip Butter



____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Od kilku lat firma "Nivea" produkuje masełka do ust o różnych smakach.
Prawdopodobnie nie dowiedziałabym się o nich, gdyby nie moja znajoma, która z pasją pożerała zawartość tego metalowego pudełeczka. W ten czas miałam styczność tylko z masełkiem jagodowym, ale przecież nie mogłabym odmówić pozostałym smakom :D
Do wyboru mamy na razie masełka o smaku i zapachu oryginalnym (podstawowym dla kosmetyków firmy "Nivea"), jagody, maliny, kokosa, karmelu oraz wanilii z makadamią.
Jako wielka fanka firmy, mam nadzieję, że na tych propozycjach się nie skończy i doczekam się kolejnych cudownych egzemplarzy! Tak więc skuszona dodatkową promocją w jednym ze sklepów drogeryjnych, zakupiłam swoje dwa pierwsze egzemplarze do testowania.
Nivea Coconut Lip Butter oraz Nivea Blueberry Lip Blush



Oczywiście mogłabym kupić od razu całą gamę, ale obudził się mój oszczędny instynkt zakupowy i stwierdziłam, że przecież i tak nie zdołam wszystkich wykorzystać nawet w rok, więc po co mam marnować tak dobre produkty?
Dlatego kiedy tylko skończę moje dwa opakowania, biorę się za zakup kolejnych smaków i recenzowania!

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nivea Coconut Lip Butter


"Nivea ® coconut balsam do ust. Wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy formuła balsamu do ust Nivea z HYDRA IQ, zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnacje. Kojąca formuła balsamu coconut łagodzi usta i zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia dla niezwykle miękkich ust."


Za pierwszym razem, kiedy otworzyłam wieczko i powąchałam zawartość, nie poczułam absolutnie nic.
Żadnego aromatu kokosa. Nie tego się spodziewałam.
Nałożyłam więc masło na usta. Wtedy dopiero poczułam bardzo delikatny smak kokosowy, ale mimo wszystko nadal nie spełniło to moich oczekiwań.
Jako ogromna miłośniczka kokosowych kosmetyków liczyłam na egzotyczny szał kokosa, który przywali mi w nozdrza powodując totalne oszołomienie i uzależnienie od wąchania!
No niestety tutaj tak nie było.
Ale może to i dobrze, ponieważ prawdopodobnie oznacza to, że perfumy w składzie nie odgrywają najważniejszej roli.
Możliwe też, że trafiłam na jakiś nieudany egzemplarz :)

Przejdźmy zatem do działania.
Akurat tym aspektem jestem zachwycona.
Moje przesuszone usta dosłownie piły ten nektar!
Już po godzinie nie widziałam śladu po spierzchniętych wargach i odchodzących przesuszonych skórkach, a czułam jedynie głębokie nawilżenie i miękkość.
Nie odczuwałam już "napięcia" na moich ustach.
Niesamowite uczucie!
Po zastosowaniu na noc, przez kolejny dzień moje usta czuły się zrelaksowane jak nigdy dotąd.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Nivea Blueberry Blush Butter

"Nivea ® blueberry blush balsam do ust. Wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy formuła balsamu do ust Nivea z HYDRA IQ, zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację. Rozpieszczająca usta formuła z aromatem blueberry blush sprawia, że są one niezwykle miękkie i pełne blasku."

Póki co jest to mój faworyt! 
Otwierając wieczko od razu czuć ten cudowny aromat słodkiej jagody.
Według mnie to masełko pachnie dokładnie tak jak smakuje lizak chupa-chups o smaku jogurtu jagodowego. Po prostu pyszności!
Dodatkowo równie dobrze jak masełko kokosowe, dogłębnie nawilża usta i pozostawia je miękkie.
Rozpływa się na ustach i pozostaje tam bardzo długo.
Wiem już na pewno, że kupię ten smak ponownie :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Poniżej efekt jaki pozostawiają obydwa masełka na moich ustach!

PRZED
PO

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

No dobrze. To może przejdźmy do składu?
Z tego co zauważyłam skład między obydwoma masełkami nie różni się prawie ani ingredientami ani kolejnością ich zastosowania. Jedynie składniki w numerach 5 i 6 zamieniły się ze sobą kolejnością, co utwierdza mnie w przekonaniu, że masełka mają to samo działanie nie zależnie od tego jaki smak wybierzemy. Niestety na tym mój zachwyt się kończy, ponieważ zaraz po "Glyceryl Glucoside" w składzie pojawiają się trujące i rakotwórcze substancje.
Czytaj dalej.


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nivea Coconut Lip Butter

1. Cera Microcristallina
2. Paraffinum Liquidum
3. Polyglyceryl-3 Disostereate
4. Butyrospermum Parkii Butter (shea)
5. Prunus Amygdalus Dulcis (sweet almond) Oil
6. Ricinus Communis (Castor) Seed Oil
7. Aqua
8. Glycerin
9. Glyceryl Glucoside
10. BHT
11. Aroma
12. Cl 77891

Nivea Blueberry Blush Butter

1. Cera Microcristallina
2. Paraffinum Liquidum
3. Polyglyceryl-3 Disostereate
4. Butyrospermum Parkii Butter (shea)
5. Ricinus Communis (Castor) Seed Oil
6. Prunus Amygdalus Dulcis (sweet almond) Oil
7. Aqua
8. Glycerin
9. Glyceryl Glucoside
10. BHT
11. Aroma
12. Cl 77891
13. Cl 15850
14. Cl 15985
15. Cl 42090

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Teraz krótkie tłumaczenie niektórych składników.

Cera Microcristallina - Krystaliczny wosk mineralny otrzymywany z ropy naftowej. Stosowany głównie w kosmetykach do układania włosów i kosmetykach "kolorowych"W pielęgnacji skóry i włosów pozostawia warstwę okluzyjną (zapobiega odparowywaniu wody) przy czym zmiękcza, nawilża i nadaje połysk.

Polyglyceryl-3 Disostereate - Substancja powierzchniowo-czynna, Emulgator W/O (woda w oleju), który umożliwia powstanie emulsji (stałe połączenie się oleju z wodą)

Prunus Amygnalus Dulcis (Sweet Amlond) oil - Olej migdałowy

Ricinus Communis (Castor) Seed Oil - Olej rycynowy (z nasion rącznika pospolitego) zimnotłoczony

Glyceryl Glucoside - Emulgator, ma właściwości rewitalizujące i naprawcze. Wpływa na poprawę elastyczności i gładkości skóry

BHT - Związek organiczny, konserwant i przeciwutleniacz. W niskim stężeniu może chronić skórę przed wolnymi rodnikami, w wysokim stężeniu prowadzi do podrażnień i uczuleń skóry.

Cl 77891 - Dwutlenek tytanu stosowany w kosmetykach jako pigment koloru białego, składnik trujący, rakotwórczy

Cl 15850 - Czerwień litolowa, (barwnik spożywczy azowy) stosowana w kosmetykach jako pigment koloru czerwonego, nierozpuszczalna w wodzie. Spożywana może powodować katar sienny, problemy żołądkowo-jelitowe oraz bezsenność. Zakazana w niektórych krajach.

Cl 15985 - Żółcień pomarańczowa (barwnik spożywczy azowy) zakazany w niektórych krajach np. Norwegii i Finlandii. Spożywany wywołuje niepożądane działania jak alergie, wzmaga objawy astmy, nadpobudliwość u dzieci, pokrzywka, katar sienny, bezsenność, bóle brzucha i wypryski.

Cl42090 - Błękit brylantowy (niebieski barwnik spożywczy azowy) Zakazany w niektórych krajach.
Spożywany wykazuje działania rakotwórcze oraz wywołuje niepożądane działania jak alergie, wzmaga objawy astmy, nadpobudliwość u dzieci, pokrzywka, katar sienny, bezsenność, bóle brzucha.


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Moje pytanie brzmi "Po co"?
Dlaczego NIVEA musiała tak zniszczyć skład, który zapowiadał się tak dobrze?
Przecież barwniki nie są nikomu do życia potrzebne, a już z pewnością nie w kosmetykach.
To właśnie dlatego powinnyśmy czytać składy, zarówno w kosmetykach jak i żywności.
Żeby nie truć swojego organizmu.
O ile barwniki przedstawione powyżej w kosmetykach nie mają złego wpływu na organizm, o tyle te same barwniki spożywane przez nas w wielu produktach mają okropne działanie.
A już myślałam, że będę wychwalać masełka "Nivea" pod niebiosa.
Zawiodłam się.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
WADY:
  • Zawiera trujące barwniki

ZALETY:

  • Bardzo wydajny
  • Niska cena (ok. 10 zł)
  • Dogłębnie nawilża usta
  • Zmiękcza
  • Nadaj blask ustom
  • Ma przyjemną konsystencję na ustach
  • Niweluje uczucie "napięcia"
  • Pozbywa się spierzchniętych ust i odstających skórek
  • Bardzo ładne opakowanie
  • Występuje w różnej gamie smakowej
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

PODSUMOWANIE:
Gdyby nie szkodliwe barwniki zawarte w masełkach do ust z Nivea, powiedziałabym, że to najlepszy produkt do ust jaki można dostać i jaki oferuje nam ta firma.
No niestety.
ALE!
Nie zmienia to faktu, że będę je stosować dalej, chociaż z pewnością nie będę już oblizywać ust tak jak na początku z wiadomych przyczyn :D
W końcu masełka sprawdzają się na moich ustach i moje wargi je pokochały, więc skoro produkt ten działa na mnie dobrze i nie widzę żadnych przeciwwskazań, to będę go stosować dalej :)
Jeżeli nadejdzie ten czas kiedy wreszcie masełka mi się skończą (choć wcale się na to tak szybko nie zapowiada), to pędzę do sklepu po nowe smaki!

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


niektóre zdj. źr. google grafika

niedziela, 29 maja 2016

RECENZJA NIVEA Lekki Krem Odżywczy Do Twarzy


Dopiero od niedawna zaczęłam interesować się kondycją skóry mojej twarzy.
Wcześniej nie zwracałam uwagi na jej stan.
Wszystko zmieniło się, kiedy zaczęłam zauważać zaczerwienienia (głównie na policzkach), sińce pod oczami i suche placki, czy po prostu łuszczącą się skórę, przy czym efekt ten nasilał się przy większej temperaturze i dłuższym kontakcie ze słońcem.
Moja cera była szara i smutna, wydawała się przemęczona.
Potrzebowałam czegoś co ją odżywi i zrewitalizuje.
Zdecydowałam się więc na zakup mojego pierwszego kremu do twarzy, a mianowicie:

NIVEA: Lekki Krem Odżywczy


Zawsze stroniłam od jakichkolwiek kremów do twarzy.
Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem mama smarowała mnie zwykłym kremem do twarzy "Nivea", czy "Bambi", a wtedy moja skóra była bardzo tłusta, zapchana i ciężka nie wspominając o tym, że w lecie cała twarz się od nich pociła.
Nienawidziłam tego uczucia i to skutecznie zniechęcało mnie do stosowania kremów do twarzy przez kolejne lata mojego życia, aż do teraz. Nigdy nie wierzyłam też w ich zbawienne działania i nie rozumiałam jak można wydać kilkaset złotych za kilkadziesiąt mililitrów kremu "cud".
Postanowiłam jednak dać jakiemuś szanse ze względu na brzydkie defekty pojawiające się od jakiegoś czasu na mojej skórze.
Dokładnie szukałam i czytałam składy przeróżnych kremów do twarzy.
Bardzo ważne dla mnie było, aby produkt nie zawierał w składzie parafiny, czyli "paraffinum liquidum", gdyż to właśnie ona nadaje uczucie zapchania się skóry, ciężkości i tłustej cery.
Ponadto parafina jest wysoko komadogenna, a to znaczy, że stosowana na skórę twarzy przyczynia się do powstawania pryszczy, zaskórników i potocznie zwanych "kaszaków". Dlatego też nie powinno się stosować kremów i mleczek przeznaczonych do ciała na skórę twarzy, większość z nich zawiera ten składnik na pierwszym miejscu.
Tak też znalazłam lekki krem odżywczy z firmy Nivea i zdecydowałam się na jej większą wersję 100 ml w cenie 13,99 zł ponieważ nie lubię, kiedy mam za mało kosmetyku. Przy mniejszych ilościach mam wrażenie, że produkt zaraz się skończy i znowu będę musiała lecieć do sklepu po kolejny egzemplarz.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Skład Nivea: Lekki Krem Odżywczy
prezentuje się w następujący sposób:

Aqua
Woda
Glycerin
(Gliceryna) kwas tłuszczowy o właściwościach nawilżających
Butyrospermum Parkii Butter
(Masło shea, masło karite) tłuszcz pozyskiwany z orzechów Afrykańskiego drzewa "Masłosz Parka", właściwości nawilżające i odżywiające
Cetyl Palmitate
(Palmitynian Cetylu) Emolient, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody ze skóry, zmiękcza ją i wygładza
Olus Oil
Olej pochodzenia roślinnego, nawilża skórę
Cetyl Alcohol
(Alkohol Cetylowy) Emolient i emulgator. Zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody ze skóry, zmiękcza ją i wygładza

Isopropyl Palmitate
(Palmitynian Izopropyllu) Emolient, ciekły wosk, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody ze skóry, zmiękcza ją i wygładza
Dimethicone
(Polidimetylosiloksan) Emolient, zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody ze skóry, zmiękcza ją i wygładza, poprawia rozczesywanie włosów na mokro i na sucho, zapobiega elektryzowaniu się włosów
Sodium Polyacrylate
(Poliakrylan Sodu) Substancja wiążąca składniki w kosmetyku, zatrzymuje wodę w skórze, nawilża ją i zmiękcza.
Phenoxyethanol
(Fenoksyetanol) Substancja konserwująca, umożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w kosmetyku.
Methylparaben
(Metyloparaben) Substancja konserwująca, chroni kosmetyk przed skażeniem bakteriami  (np. nabierając produkt palcem)
Linalool
(Linalol) Składnik nadający kosmetykowi zapach konwalii. Potencjalny alergen
Citronellol
(Cytronellol) Składnik nadający kosmetykowi zapach róży i geranium. Potencjalny alergen.
Alpha-IsomethylIonone
Składnik kompozycji zapachowych. Potencjalny alergen.
Geraniol
Składnik nadający kosmetykowi zapach geranium, składnik olejków eterycznych
Limonene
Składnik nadający kosmetykowi zapach skórki cytrynowej. Potencjalny alergen.
Parfum
perfumy/zapach

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Jak widać skład tego kremu jest bardzo krótki i naprawdę bardzo lekki.
Nie zawiera szkodliwych parabenów i silikonów, czy innych niepotrzebnych zapychaczy.
Już na drugim miejscu po wodzie znajduje się gliceryna znana ze swoich nawilżających właściwości, a na trzecim odżywcze masło shea. Byłam tym bardziej zdziwiona, ponieważ kremy nivea, które sprawdziłam w znacznej większości mają na drugim miejscu parafinę i inne zapychacze mające na celu "nawilżyć" skórę.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Opinie internautek:

"Krem pielęgnuje, wygładza i odżywia skórę. Jest doskonały zarówno dla cery normalnej, jak i wrażliwej, suchej, czy skłonnej do alergii."

"Krem rzeczywiście jest bardzo lekki. Ma ładny, charakterystyczny zapach dla kremów Nivea. Wchłania się w ekspresowym tempie, nie pozostawia tłustej warstwy, dlatego nadaje się idealnie pod szybki dzienny makijaż."

"Lekki krem odżywczy od Nivea jest czymś o czym moja twarz marzyła. Idealny krem, który pozostawia skórę odpowiednio nawilżoną."

"Krem Nivea poprzez swoją lekką formułę fantastycznie sprawdza się jako krem na dzień, pod makijaż. Ma bardzo przyjemną i delikatną konsystencję, szybko się wchłania, pozostawiając skórę gładką i miękką. Przyjemny zapach oraz doskonała cena sprawiają, że zdecydowanie sięgnę po ten krem po raz kolejny!"

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Produkt według producenta:

"NIVEA® Care zapewnia intensywne i długotrwałe odżywienie bez uczucia lepkości. Wyjątkowa, lekka formuła z innowacyjnymi hydro-woskami łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania.
REZULTAT: Skóra odżywiona, gładka i przyjemna w dotyku."

Jak widzimy tak jak i skład, tak i opis produktu jest krótki i treściwy. Zero idealizowania, przechwalania i obiecywania. Dostajemy zaś zapewnienia, że nasza skóra twarzy zostanie szybko i długotrwale odżywiona.
Producent nie okłamał nas też w sprawie lekkiej formuły. Skład jest bardzo łagodny, a konsystencja delikatna w dotyku. Faktycznie łatwo rozprowadza się po skórze i szybko wchłania nie pozostawiając po sobie śladów. Co do "innowacyjnego hydro-wosku" znajduje się on na siódmym miejscu w składzie poprzedzony innymi nawilżaczami co również jest dużym plusem.
Zaś jeżeli chodzi o opinie internautek...no cóż, chyba zdanie na temat tego kremu jest zgodne :)



____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

WADY:
  • Nie unicestwia "suchych placków" na twarzy
ZALETY:
  • Lekki skład
  • Delikatna, aksamitna konsystencja
  • Szybko się wchłania
  • Nie pozostawia widocznej warstwy "smugi" kremu na twarzy
  • Cera wygładzona i aksamitna w dotyku
  • Nie klei się
  • Nie zapycha skóry twarzy, nie obciąża jej
  • Ma bardzo delikatny i miły zapach
  • Bardzo wydajny
  • Cera widocznie odżywiona
  • Idealny jako baza pod makijaż
  • Niska cena
  • Dostępne są dwa opakowania (50ml i 100ml)
  • Miłe dla oczu, estetyczne opakowanie
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

PODSUMOWANIE:

W moim przypadku krem odżywczy z Nivea bardzo dobrze się sprawdził.
Po tygodniu stosowania co rano i wieczór moja skóra odzyskała promienność, z pewnością  nie wyglądała już jak szara kartka papieru.
Oczywiście warto pamiętać też o dużym nawodnieniu organizmu i wysypianiu się, bo to również ma kluczową rolę w kondycji naszej cery, włosów i ciała. Kupiłam go w lutym tego roku i nadal mam go pół opakowania, a mamy za kilka dni czerwiec, więc jest naprawdę wydajny przy codziennym stosowaniu.
Używam go również pod makijaż ponieważ bardzo dobrze spisuje się jako baza, szybko się wchłania i nie zapycha cery. Możesz być pewna, że twarz nie spoci Ci się w ciągu dnia pod wpływem tego kremu.
Konsystencja jest delikatna i aksamitna, a po zastosowaniu cera staje się bardzo miła w dotyku i wygładzona.
Krem ma bardzo miły zapach, którego mogłabym niuchać i niuchać do oporu i samo opakowanie przyciąga wzrok. Możesz być pewna, że zauważysz go na każdej drogeryjnej półce.
Cena również jest bardzo niska jak za taką jakość i ilość produktu, ponieważ za 100 ml zapłacisz tylko13,99 zł np. w Rossmanie.
Jestem pewna, że kiedy skończę moje pierwsze opakowanie, to zabiorę się za następne i z czystym sercem polecam Ci ten krem do twarzy.
Spróbuj, a może i Ty przyłączysz do grona jego wielbicielek :)


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

piątek, 13 maja 2016

RECENZJA tusz L'oreal Paris False Lash Telescopic Waterproof

Cześć!
Dzisiaj recenzja mascary, która z rzadkich i krótkich rzęs potrafi wyczarować wspaniałe, hipnotyzujące spojrzenie!

L'OREAL PARIS  False Lash Telescopic


"...Wspaniała, godna uwagi, wyróżnia się w tłumie, zachwyca, miażdży konkurencję..."

Takie opinie możesz usłyszeć i przeczytać na forach internetowych.
Czym ta mascara tak zachwyca? No cóż... z pewnością nie ceną :D 
Zachęcam Cię do dalszej lektury, aby dowiedzieć się dlaczego "False Lash Telescopic" podbiła serca blogerek!

Jak o mascarze wyraża się producent?

"Zniewalający efekt sztucznych rzęs i nieskończona długość.
Przeznaczony dla kobiet poszukujących spektakularnego efektu sztucznych rzęs, pragnących przede wszystkim widocznie wydłużyć rzęsy.
Szczególnie polecana do rzęs krótkich i bardzo krótkich.
Unikalna technologia:
- Pierwsza mascara z elastycznymi włóknami (1,2 mm długości) dla wydłużenia rzęs do granic możliwości
- Nowa ergonomiczna teleskopowa szczoteczka "Telescopic Brush" wychwytuje i przedłuża do maksimum nawet najkrótsze rzęsy


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Długo zastanawiałam się nad jej kupnem, gdyż produkt ten jest z wyższej półki zarówno jeśli chodzi o jakość jak i cenę.
W większości sklepów stacjonarnych przekracza 60 zł i przyznam szczerze, że to naprawdę bardzo dużo jak na tusz do rzęs.
Oczywiście skusiłam się na niego, kiedy tylko trafiłam na promocje i wybrałam wersję wodoodporną, która była w takiej samej cenie co zwykła.
Już kiedyś miałam okazję przetestować tę mascarę i pamiętam, że byłam zachwycona jej działaniem.
Miałam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę.
Jak się okazało, moje obawy były całkowicie niepotrzebne :)
Efekty widać od razu po nałożeniu!
Przedstawię na zdjęciach jak wyglądało to na moich krótkich i rzadkich rzęsach...


Jak widać wystarczyła już jedna warstwa, aby moje rzęsy stały się dłuższe i subtelnie rozdzielone.
Zaś druga warstwa sprawiła, że rzęs wydaje się jakby przybyło.
Sam tusz nie brudził mojej powieki i nie osypywał się. Nie tworzył grudek.
Wszystko zgadza się z zapewnieniami producenta.
Również wodoodporność jest przeze mnie zagwarantowana, gdyż testowałam także ten szczegół.
 Jeżeli chodzi o to jak mascara  prezentuje się na na rzęsach z profilu...
Taki efekt uzyskałam po użyciu zalotki i taki sam efekt utrzymuje się przez cały dzień :)


A wszystko za sprawą tej dziwnie wyprofilowanej szczoteczki, która zahacza o nawet najmniejszą rzęsę na naszym oku!


W przybliżeniu możesz zauważyć dziesiątki cieniutkich i krótkich, silikonowych igiełek.
Szczoteczka ma tak jakby dwie szerokości, wąską i szeroką. W rezultacie bardzo łatwo się nią manewruje i możesz dotrzeć do każdej nieuchwytnej rzęsy.
Dzięki tak wyprofilowanej szczoteczce nie ma mowy byś się pobrudziła.
Przy używaniu tej mascary należy jednak pamiętać o tym, aby podczas tuszowania wykonywać ruchy zygzakowate (wtedy rzęsy są ładnie rozczesane) w innym przypadku można łatwo przeholować i powstanie Ci brzydka, gruba warstwa tuszu na rzęsach, a one same mogą się skleić. Nie polecam nakładać jej więcej niż 2 warstw, gdyż wtedy efekt jest najbardziej spektakularny.


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

WADY:
  • Wysoka cena
  • Źle używana podrażnia linie wodne na oku
  • Przy nakładaniu powyżej 2 warstw można uzyskać efekt sklejenia rzęs.
ZALETY:
  • Idealnie rozdziela wszystkie rzęsy
  • Jest wodoodporna
  • Nie sypie się
  • Nie pozostawia grudek
  • Nie brudzi powiek
  • Dociera do każdej rzęsy
  • Dostosowuje się do kształtu oka dzięki specjalnej szczoteczce
  • nie rozmazuje się
  • Wydłuża i pogrubia rzęsy
  • Efekt flirciarskiego spojrzenia
  • Metaliczne opakowanie przykuwające wzrok
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

PODSUMOWANIE:

Tym razem z czystym sercem i sumieniem stwierdzam, że mascara "False Lash Telescopic Waterproof"
jest godna i warta swojej ceny.
Jestem w 100% przekonana, że kupię ją ponownie.
Produkt ten doskonale pokrywa się z zapewnieniami producenta.
To mascara idealna dla kobiet o rzęsach krótkich i rzadkich, co widać na moim własnym przykładzie.
Jest to moja 3 z trzech ulubionych mascar, a tak ja pisałam w poprzednim poście, moje oczy są bardzo trudne jeśli chodzi o dobór tuszu i jakikolwiek makijaż, więc jest to ogromne wyróżnienie.
Bardzo was zachęcam do jej wypróbowania, bo na prawdę
WARTO!

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

A to dowód w postaci mojego szczęśliwego oka :)


Do napisania!

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

czwartek, 12 maja 2016

RECENZJA tusz RIMMEL Super Curler 24h

Hej!
Dziś znowu recenzja. Tym razem coś, o czym z pewnością każda z was, która ogląda urodowe vlogi słyszała. Myślę, że nie obyło się bez tego produktu na każdym kobiecym kanale w You Tube.
Na samym wstępie jednak ostrzegam, że nie jest to mascara dla każdego :)
Czytaj dalej, by dowiedzieć się "dlaczego"?
Przetestowałam dla was:

RIMMEL Super Curler 24h



"...Cudownie pogrubia i podkręca rzęsy, nie potrzebujesz zalotki, wspaniałe spojrzenie przez 24h!..."

Takie zdanie na jej temat słyszałam przeglądając YouTube lub czytając blogi.
Jak o mascarze wyraża się sam producent?

"Nowa maskara Rimmel, to rewolucja w podkręcaniu rzęs! Maskara i zalotka w jednym!
Pierwsza maskara Rimmel'a, która zwiększa objętość rzęs zapewniając im SUPER podkręcenia przez CAŁY DZIEŃ! Przełomowa formuła, która zapewnia podniesienie rzęs nawet do 90° -  Efekt utrzymuje się do 24 godzin! Zaokrąglona szczoteczka (z włókna) równomiernie nakłada tusz, kształtując idealnie podkręcone rzęsy."


Muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się reklama tej mascary.
Ma cudowny kolor i eleganckie opakowanie.
Ale kupując kosmetyki nie kierujemy się (a przynajmniej nie powinnyśmy) przecież wyłącznie przepięknym opakowaniem i tym co producent chce nam wcisnąć pisząc piękne słowa i obietnice.
Zawsze jestem ostrożna przy zakupie każdego obcego mi lub nowego kosmetyku, ponieważ - no powiedzmy sobie szczerze - pieniądze nie rosną na drzewach i nie lubię wydawać ich na coś co mi się może nie sprawdzić.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Pierwszy raz usłyszałam o niej na kanale "AlissVlogChannel"
(Film pod spodem)



Dzięki testowi na żywo, który można obejrzeć w jej materiale przekonałam się, że "Tak! To jest to".
Rzęsy Aliss były cudownie podkręcone, rozdzielone i pogrubione. Po prostu cud, miód, malina.
Stwierdziłam, że muszę go wypróbować na moich rzadkich i krótkich rzęsach i sprawdzić, czy faktycznie zalotka nie będzie mi już więcej potrzebna.
Nie przekonywała mnie jednak jej cena, która w sklepach stacjonarnych waha się pomiędzy 30 zł a 40 zł.
Na szczęście niedawno w Rossmanie były -49% promocje.
Bez zastanowienia chwyciłam za portfel i zakupiłam ten cud, miód, malina tusz.
Nie mogłam się doczekać, aż wyląduje na moich rzęsach!

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Niestety efekty nie były tak spektakularne, jak u innych dziewcząt.

ZAMIAST TEGO:


BYŁO TO:


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Strasznie się zawiodłam :(
Tak wielkie nadzieje wiązałam z tym tuszem.
Wcale nie rozdzielił moich rzęs, a tak jak widać tylko je posklejał.
Specjalnie wyprofilowana szczoteczka brudziła moje oko, a sam tusz się osypywał (ale nie rozmazywał)
Muszę jednak przyznać, że kolor jest głęboki, a mascara pogrubia rzęsy, tyle, że w moim przypadku wygląda to komicznie. 
Moje rzęsy zawsze były krótkie i bardzo rzadkie przez co i wymagające jeżeli chodzi o tuszowanie.
Mam też opadającą powiekę co niestety nie pomaga w wyborze odpowiedniej mascary.
Na szczęście nie muszę martwić się o to, czy szczoteczka jest silikonowa czy z włosków.
Wszystko zależy od tego jak jest wyprofilowana i czy przystosowuje się do kształtu mojego oka.
Najbardziej jednak zawiodłam się na rzekomym "podkręcaniu" rzęs.



Jak widać na załączonym obrazku "Super Curler 24h" Nie zrobił z moimi rzęsami dosłownie nic.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Dlaczego tak mogło się stać?
Wydaje mi się, że w dużej mierze jest to kwestia naturalnej długości i gęstości rzęs.
Zauważyłam w filmach i na zdjęciach, że dziewczęta o długich i gęstych rzęsach będą cieszyć się ich pięknym podkręceniem, pogrubieniem i rozdzieleniem, natomiast te z was, które mają rzęsy podobne do moich mogą pomarzyć o takich efektach.
Jest też opcja, że po prostu z moim wrodzonym pechem trafiłam na jakiś nieudany egzemplarz.
W każdym razie więcej już nie kupię tego produktu, a ten mój trafił już do kosmetyczki mojej mamy :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

WADY:

  • Osypuje się
  • Nie podkręca krótkich rzęs
  • Cena jest wysoka
  • Szczoteczka brudzi oko
  • Skleja rzadkie rzęsy
  • Nie nadaje się do malowania rzęs na dolnej powiece

ZALETY

  • Ma piękne opakowanie, wygodne
  • Intensywna czerń
  • Pogrubia rzęsy
  • Nie rozmazuje się
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

PODSUMOWANIE:

Mascara "Super Curler 24h" Nie nadaje się do każdego typu oka, co widać na moim przykładzie.
Z pewnością nie polecam tego tuszu dziewczętom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem, gdyż  nieumiejętne nakładanie go może tylko was zniechęcić i zdenerwować.
Mimo tego, że moje rzęsy nie polubiły się z tą mascarą, zachęcam was do wypróbowanie tego cudownego fiolecika jeżeli tylko będziecie miały okazję :)
Nie kierujcie się moją porażką, bo być może zaliczacie się akurat do tej grupy dziewcząt, u których w pełni mascara się sprawdzi (czego strasznie zazdroszczę).


P.S. Już w kolejnym poście przeczytasz o tuszu, który z kolei jest idealny dla tych z was, których oczęta mają ten sam problem co mój.
(Kliknij tutaj aby przeczytać)


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

piątek, 29 kwietnia 2016

RECENZJA pudru RIMMEL Stay Matte!

Witam ponownie!
Dzisiejszy post, to kolejna recenzja, ale tym razem wychwalanego i popularnego produktu marki RIMMEL
 Przedstawiam puder matujący:

STAY MATTE

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Seria pudrów Rimmel'a "Stay Matte" miała swoją premierę w 2014 roku, jest to, więc nadal świeżość na Polskim rynku, mimo to szybko podbiła serca wielu kobiet. Dlaczego?
Co sprawiło, że jest tak chętnie kupowany?
Czytaj dalej, a odpowiem na te i inne pytania :).

Zacznijmy może od dostępnych kolorów, które oferuje nam marka RIMMEL: 
(Numery i nazwy pudrów, których tutaj nie podałam zostały wycofane, lub nie mogłam znaleźć zdjęć i informacji na ich temat.)

Stay Matte - Transparent nr. 001
Dla osób, które boją się eksperymentować z kolorem i stawiają na zwykły mat. Stay Matte "Transparent"  stapia się z kolorem naszej skóry.


Stay Matte - Pink Blossom nr. 002
Dla bardzo jasnej karnacji skłonnej do rumieńców.


Stay Matte - Peace Glow nr. 003
Jasny odcień dla ziemistej,zimnej karnacji.




Stay Matte - Sandstorm nr. 004
   
Kolejny jasny odcień. Raczej dla przeciętnej karnacji. Najczęściej kupowany.




Stay Matte - Silky Beige nr. 005
 
Ten odcień jest przeznaczony do cery o ciepłym, tonie.



Stay Matte - Nude beige nr. 020
 
Dla cery mocno beżowej.


Stay Matte - Amber nr. 009
Nautralny odcień dla ciemnych karnacji.



____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Większość nastolatek ma problemy z niedoskonałościami czy świecącą się cerą zwłaszcza w strefie "T" czyli czoło, nos, broda lub policzki.
Nie znaczy to jednak, że i dojrzałe kobiety nie zmagają się z tym problemem.
 Ja sama pamiętam jak bardzo się świeciłam. Oczywiście wtedy jedynym moim kosmetykiem było mydło, tusz do rzęs i ewentualnie bardzo tani podkład, pod którym moja cera się dusiła.
Nie miałam pojęcia o tym jak się powinno malować, jak zakryć niedoskonałości, nie mam ani siostry, ani kuzynki, ani cioci, które mogłyby mnie poinstruować.
Moje koleżanki były jeszcze bardziej zielone ode mnie, zaś moja mama maluje się tylko na specjalne okazje i też w bardzo znikomej ilości.
Zaś jeżeli chodzi o podkłady i pudry to moi rodzice zawsze powtarzali mi, że zapychają skórę, niszczą ją, że puder nie jest dla dziewczynek w moim wieku, że zniszczę swoją młodą cerę.
 Owszem mieli trochę racji, ale nie można zapominać, że w dzisiejszych czasach kosmetyki mają zupełnie inną strukturę niż kiedyś.
 Można trafić na te gorsze i tańsze, które jeszcze bardziej pogorszą nasz stan, lub nieco droższe, z lepszym składem, dobrane indywidualnie do potrzeb naszej skóry, a nie potrzeb naszych koleżanek.
Warto wybrać się do dermatologa i wykonać badania skóry, porozmawiać z osobą, która ma doświadczenie w tym zakresie.
Ja nie miałam takiej możliwości dlatego...
Smutno mi to mówić, ale podstawowych informacji na temat  kosmetyków, kolorówki i pielęgnacji nauczył mnie internet i You Tube :D
Przez to też dopiero rok temu odkryłam zalety i wady make-upu i nadal jestem w tym bardzo świeża.

Moim pierwszym pudrem był matujący "WIBO smooth'n wear nr. 3."



Do tej pory go używam, bo jest idealny dla mojej karnacji, kosztuje około 13 zł w "Rossmanie", jest wydajny i naprawdę pozostawia matowy efekt na skórze. Jednak ma sporo wad.
 Mat na twarzy pozostaje przez max 4 godziny, po tym czasie ponownie trzeba "przypudrować nosek".Przy byle upadku i wstrząsie rozsypuje się, co potem bardzo utrudnia korzystanie z niego i czasami potrafi doprowadzić do szału.
 (Zużyłam już 3 opakowania i za każdym razem było to samo).
Można zapomnieć o podróżowaniu z nim. To niemal pewne, że po wyjęciu wasza kosmetyczka lub torebka będzie...nieco matowa :D
 Nie można jednak oczekiwać czegoś na prawdę WOW po pudrze w tej cenie.
Ważne, że spełnia swoje zadanie, a w razie wypadku lub potrzeby nie jest wam żal wydanych kilkunastu złotych w porównaniu z pudrami z wyższej półki.
 Dlatego też, jeżeli nie mam kasy, lub czasu by oglądać się za innymi produktami to kupuję właśnie ten i używam, kiedy nie potrzebuję 100% niezawodności.
 Mam do niego sentyment  :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Wracając do tematu!
Na ostatniej promocji w "Rossmanie" - 49% skuszona pozytywnymi opiniami, postanowiłam zakupić puder "Stay Matte" z "Rimmela".
Mój odcień to nr. 009 Amber
Pierwsze wrażenie?
Nic specjalnego. Po prostu puder.
Różnicę zauważyłam dopiero kiedy porównałam go z moim poprzednim pudrem.

Tak wygląda swatch ( z prawej rozświetlacz, o którym wkrótce napiszę, z lewej puder w świetle lampy.
zdjęcie robione wieczorem.)




Przede wszystkim "Stay Matte" jest lekki, skóra twarzy jest delikatna w dotyku.
Ma bardzo miły kosmetyczny zapach. Powiedziałabym, że lekko przypomina ten z kremów nivea!
Od tygodnia używałam go do każdej porannej toaletki i przyglądałam się jego działaniu.

 Producent informuje nas na tyle opakowania, że mat utrzymuje się do 5 godzin, nie zatyka i nie uwydatnia porów. Czy puder zdał test?
 Przedstawię wam teraz moje obserwacje:

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

ZALETY:
  • Nie zatyka i nie uwydatnia porów skóry.
  • Nie nadaje efektu maski.
  • Puder faktycznie utrzymuje się na twarzy do 5 godzin, ale w dużej mierze zależy to od pogody oraz intensywności fizycznej w danym dniu. 
  • Ma lekką konsystencję, w związku z tym jeżeli oczekujecie dobrego ukrycia niedoskonałości, możecie zapomnieć o jego skuteczności. Zamiast tego należy użyć dobrego korektora lub podkładu
  • Nie osypuje się.
  • Opakowanie jest rzetelnie wykonane, zawartość pozostaje na swoim miejscu.
  • Odcień jest idealny dla koloru mojej cery.
WADY:
  • Niestety, ale uwydatnia suche skórki i placki na mojej twarzy :(
  • nie należy do najtańszych
  • Nie zakrywa niedoskonałości tak, jak byśmy tego chcieli
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Myślę, że jego sukces opiera się głównie na tym, że nie jest on zbyt drogi, raczej należy do średniej półki.
Cena to około 30 zł i można go kupić chyba w każdej drogerii.
Mamy dostęp do wielu odcieni (dla mnie bardzo trudno jest znaleźć coś odpowiedniego, niemal zawsze produkty są dla mnie za jasne, zaś w ciemnych odcieniach są po prostu ohydnie brzoskwiniowe, tutaj nie było tego problemu.)
Jego działanie jest zgodne z opisem, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem, więc pewnie i to ma swój udział w tak dobrej sprzedaży tego produktu.
Nie można też zapomnieć o szacie graficznej, gdyż wzorek na tłoczeniu nadaje temu kosmetykowi swój niepowtarzalny urok.
Puder nie tylko działa tak jak obiecał to producent, ale i cieszy nasze oczy wyglądem :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________




____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Ale szczerze mówiąc mimo swoich licznych zalet puder z rimmela "Stay Matte" nie wywarł na mnie tak ogromnego wrażenia jak się tego spodziewałam. Czegoś mu brakuje.
Nie śmiem jednak wątpić, że ma powody do bycia ulubieńcem większości pań, które miały okazję go wypróbować.
Jest dobry, dlatego będę go używać dopóty, dopóki nie znajdę wreszcie swojego ideału.

A co za tym idzie - polecam :)

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________